..
korkologia

11 | 10481
 
 
2009-06-25
Odsłon: 1419
 

PEREŁKI

 

                             PEREŁKI

Trzymam w ręku „ perełki „. Dlaczego? Sami się przekonacie. Na blogu będę zamieszczał artykuły z czasopisma Turysta w Polsce, UWAGA! z lat 1936 do 1938. Czasopisma wydawanego nomen omen w Krakowie pod redakcją Stanisława Faechera, po 40gr. sztuka. Tematyka artykułów przeciekawa, od rozważań ekologicznych, po tematy strikte wspinaczkowe. Wszystko to okraszone oryginalnymi fotografiami. Zresztą sami przeczytajcie i zobaczcie!

Temat nr . 1 luty 1938 rok

                                  LAWINA W MORSKIM OKU

Niedawno – dokładnie 28-go stycznia 1938 r. – spadła wielka lawina śnieżna ze zboczy Miedzianego nad Morskim Okiem. Lawina była bardzo dużych rozmiarów, zerwała się bardzo wysoko, niemal pod granią i zeszła jednym z charakterystycznych żlebów, od dawna doskonale znanym jako typowa droga lawinowa w Miedzianym. Pod ciężarem ogromnych mas śniegu zdruzgotana została gruba powłoka lodu na jeziorze, a jeden z dwóch robotników zajętych rąbaniem lodu przy brzegu jeziora- zginął pod zwałami lawiny. Stożek nasypowy tej wielkiej lawiny dotarł aż do przeciwległego brzegu Morskiego Oka, niszcząc po drodze łódź, a nawet zrywając mostek  przy ujściu Rybiego Potoka z jeziora. Lawina parła przed sobą powietrze, którego potężne ciśnienie ogarnęło także schronisko stojące na morenie i wyrządziło duże spustoszenia w budynku.

Wypadek ten wywołał  zrozumiałe poruszenie i to nie tylko wśród ogółu turystów, ale także w szerszych sferach publiczności, nie obeznanej bliżej z naszymi górami i ich przyrodzonymi właściwościami. Morskie Oko jest jednym z najpopularniejszych miejsc wycieczkowych w Polsce( !!1938!!), żywo odwiedzanym zarówno w lecie, jak i w zimie. Wielka zatem lawina, która tu ostatnio spadła- unaoczniła szerszym sferom nieznany fakt, że otoczenie Morskiego Oka może być w pewnych warunkach zagrożone niebezpieczeństwem lawin. Natomiast dla turystów dobrze znających nasze góry, a zwłaszcza dla narciarzy studiujących historię lawin tatrzańskich- wiadomość tego rodzaju nie mogła być żadną nowością. Notorycznie bowiem znaną jest rzeczą, że właśnie otoczenie Morskiego Oka, a przede wszystkim stoki Opalonego i Miedzianego i groźne jego żleby- to stała widownia wielkich  ruchów i lawin ogromnych rozmiarów.

Z prawdziwym przeto zdumieniem przeczytać mógł znający się na rzeczy turysta- artykuł w jednym ze stołecznych dzienników o przyczynach tej lawiny. Ze zdumieniem dlatego, ponieważ autor artykułu powoływał się na opinię dwóch wybitnych przedstawicieli nauki, dwóch profesorów uniwersytetu, którzy wydali opinię o lawinie zupełnie błędną i później jej nie sprostowali, mimo oczywistej nietrafności. Sprzeczność zaś tej opinii ze stanem faktycznym jest rażąca, że w pełni zasługuje na to, aby na naszych łamach podać prawdziwe naświetlenie sprawy, a zatem wyjaśnić , dlaczego taka opinia puszczona w świat z poparciem autorytetu naukowego- mogła się w ogóle ukazać.

Jeżeli bowiem we wspomnianym artykule  znajdujemy twierdzenie, że „ dolina Morskiego Oka była dotychczas jednym z najbezpieczniejszych pod względem lawinowym terenów” , to z całą stanowczością twierdzimy, iż nie jest to prawdą! Historia lawin tatrzańskich dostarcza dowodów , że właśnie w dolinie Morskiego Oka i właśnie ze stoków Miedzianego  spadały nieraz ogromne lawiny, które wyrządzały podobne- o ile nie większe- szkody jak ostatnia.

Wystarczy przypomnieć  opis trzech dni lawinowych z 1911 roku (27, 28 i 29 stycznia ) pochodzący spod pióra znakomitego znawcy Tatr i pioniera taternictwa oraz narciarstwa , Mariusza Zaruskiego. Obserwował on lawiny wówczas nad Morskim Okiem dokładnie, z zegarkiem w ręku, i- pomiędzy innymi- podaje, że olbrzymie lawiny spadły w godzinach porannych, przy nader silnym mrozie, zniszczyły poręcze i słupy telegraficzne przy gościńcu, zrujnowały dawne koszary austriackiej żandarmerii, a na samym jeziorze zniszczyły szopę na łodzie i mostek u wypływu Rybiego Potoka.

Stało się zupełnie to samo, co ostatnio, a rozmiary lawiny były nawet większe. O ile bowiem teraz spadła lawina żlebowa, to wtedy urwało się całe zbocze i- jak mówi Zaruski- była to jedna kolosalna lawina o szerokości 1200 m a głębokości 14 metrów ! Równocześnie zwaliły się na jezioro lawiny z Mięguszowieckiego Szczytu, i zdruzgotały lód na jeziorze…

Upada zatem- co najmniej nieopatrzne- twierdzenie, że otoczenie Morskiego Oka było dotychczas bezpieczne od lawin i że ruchu śniegu takich rozmiarów, jak obserwowano w styczniu 1938 roku- „ dotychczas tu nie było”. Wykazaliśmy,  że było….  wręcz przeciwnie! Tenże sam obserwator lawin- Mariusz Zaruski- zanotował, iż w maju 1909 r. widział zejście nad Morskie Oko w ciągu pięciu godzin około tysiąca lawin; przy czym w okresie największego nasilenia spadały lawiny co kilkanaście sekund. Jakże więc można  naukowo twierdzić, że otoczenie Morskiego Oka było dotychczas od lawin bezpieczne, i że lawina takich rozmiarów jak ostatnia była tu nowością?

Zrozumiemy jednak łatwo tendencję tego „naukowego” twierdzenia, skoro zapoznamy się z druga częścią omawianego artykułu. Oto, nie mniej i nie więcej, przypisuje się przyczynę zejścia lawiny… budowie ścieżki wiodące od brzegu jeziora ( przy schronisku) na Szpiglasową Przełęcz. Ścieżkę tę zbudowano w lecie 1937 r. i ona właśnie… miała być przyczyną ostatniej lawiny dlatego, ponieważ pod jej budowę wycięto pas kosówki.

Jest to oczywiście mniemanie nie tylko dowolne, ale wręcz na niczym nie oparte. Przede wszystkim lawina zerwała się wysoko pod granią, a ścieżka znajduje się w tym miejscu nisko, nie wywierając najmniejszego wpływu na równowagę mas śniegu, a nawet podtrzymując pokrywę śnieżną przed zesunięciem się. Poza tym lawina zeszła znanym żlebem lawinowym, a w żlebie kosówki nie wycinano z tego prostego powodu, że kosodrzewiny nigdy tu nie było. Upada zatem i drugie twierdzenie, że ścieżka na Szpiglasową Przełęcz stała się powodem tego „nowego w tych stronach zjawiska” ( które nigdy zresztą nowe nie było, jak to poprzednio wykazaliśmy).

Trzeba jednak w końcu wyjaśnić całą sprawę i powiedzieć zupełnie wyraźnie, dlaczego taka opinia naukowa, sprzeczna ze stanem faktycznym , mogła się pojawić. Otóż ścieżka na Szpiglasową Przełęcz zbudowana została przy znanym sprzeciwie ze strony sfer ochrony przyrody – do których , pomiędzy innymi należą wspomniani opiniodawcy. Obecnie przeto gdy spadła lawina ( zwyczajne zjawisko w tym terenie i w danych warunkach) uznano za możliwe powiązać jeden fakt z drugim i użyć go dla celów agitacji.

Jest na to tylko jedna prosta odpowiedź :

za ideałami ochrony przyrody przemawia tak wiele ważkich i dla turystów ogólnie zrozumiałych argumentów, że nie potrzeba chyba używać argumentów sprzecznych ze stanem faktycznym, łatwych do natychmiastowego odparcia i sprostowania, a przy tym- niestety- podrywających autorytet naukowych wypowiedzeń.

Zdanie blogera :

Gdybyś koleś dożył roku pańskiego 2009, to wiedziałbyś że ścieżka na Szpiglasową nie jest przyczyną lawiny śnieżnej, kamiennej czy błotnej, ale na pewno jest przyczyną lawiny ludzkiej tzw. „stonki”, która rozdeptuje swoimi szykownymi bucikami całą dolinę.  

 

                                

 
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd