..
korkologia

11 | 10519
 
 
2009-07-14
Odsłon: 999
 

PEREŁKI 3

Kazalnica poszatkowana drogami tak , że jej topo przypomina pajęczą sieć. Na Mnichu i Młynarczyku sportowe drogi w stopniu skrajnie, a to skrajnie trudnym . Zimowe drogi grubo powyżej siódemek, również solo i non stop. W górach egzotycznych jak to pan nazywa, pierwsze zimowe wejścia na ośmiotysięczne szczyty i pierwsze przejścia ścian w stylu alpejskim. Wspinaczka sportowa na Jurze, w Sokolikach, Hejszowinie i na każdym większym kamieniu w Polsce, w trudnościach o których się panu nie śniło. Zawody wspinaczkowe! Puchar świata wygrany przez Polkę……tak myślę, że nie miał by pan się czego wstydzić panie SZCZEPAŃSKI.

PEREŁKI 3

Temat 3       Nowe drogi taternictwa polskiego             styczeń- luty   1936 r.

Gdy w lecie1935 r. , po wieloletnich i nieraz śmiercią zakończonych szturmach, zdobyto ostatecznie osławioną północną ścianę Grandes Jorasses  ( 4206 m) w Alpach Francuskich, padło znowu z pewnych kół społeczeństwa pytanie: poco ? poco zdobywacie takie dzikie zerwy, grożące śmiercią każdemu śmiałkowi, który się wejść w nie odważy? Czy to ma sens?

W odpowiedzi  padły wówczas trafne słowa niemieckich pism alpinistycznych: „człowiek nie znosi żadnych tajemnic w naturze! Chce on zdobywać, odkrywać i wyjaśniać. Szybuje w powietrzu i zapada się w głąb mórz, wyprawia się ku biegunom i walczy o szczyty górskie. Ostatnie zasłony chce zerwać z najtrudniejszych ścian alpejskich i z egzotycznych olbrzymów. Czyż jest to tylko pychą, pustą żądzą rozgłosu, duchem rekordu i lekkomyślnym igraniem z życiem? Ludzie poziomi nie mogą tego zrozumieć, ale my wysokogórscy wiemy: przeciw wrodzonej i pełnej siły woli poznania nie ostoją się żadne granice. I tak jest dobrze!”

Słowa te są zarazem legitymacją dla polskiego taternictwa, które zresztą jeszcze wcześniej wypowiadało się w podobnym duchu na łamach „Taternika”. Ten instynkt, który polskich ludzi gór kieruje w zerwy Tatr Wysokich, jest przyrodzonem dobrem człowieka i zarazem dowodem, że taternictwo nie zniknie nigdy z powierzchni życia turystycznego i że będzie mieć w niem zawsze stanowisko odrębne, czasem, być może, niezrozumiane, ale zawsze zaszczytne.

Zmieniać się jednak muszą formy taternickiego czynu, a to z uwagi na wciąż zmieniający się stosunek tatrzańskiego terenu do owej pasji odkrywczej, która jest pierwotnem źródłem każdej turystyki wysokogórskiej. Gdy Tatry były nieznane całkowicie – celem było poznanie takie, jakie dziś jest możliwe już tylko w górach egzotycznych. Pierwsi taternicy przechodzili przez nieznane przełęcze i zdobywali nieznane szczyty. Proces ten trwał w Tatrach aż do początku XX stulecia, a zakończył się ostatecznie w 1910 r. zdobyciem Śnieżnych Turni przez M. Świerza i K. Piotrowskiego.

Nastąpił zatem etap drugi, zdobywanie nieznanych grani i ścian zwiedzonych już wierzchołków. Był to okres pierwszego wielkiego szturmu na Tatry, rozdzielony i przerwany na 10 lat kataklizmem wielkiej wojny.[ sic! Ta wielka dopiero miała nadejść za trzy lata] Przed wojną kierowano się głównie ku wielkim graniom i uskokom; po wojnie, gdy grani zabrakło, rozpoczął się ogólny bój taternika ze ścianami.

Ostatnie wielkie problemy graniowe Tatr rozwiązano przed siedmiu laty. Było to przejście „pod włos” sławnej Grani Wideł oraz samodzielne, bez zjazdu na linach, przejście Kapałkowej Grani w masywie Lodowego Szczytu. Ostatnie wielkie ściany tatrzańskie „padły” całkiem niedawno; zachodnia i wschodnia ściana Łomnicy i północna ściana Lodowego Szczytu.

Z tą chwilą znalazło się taternictwo jakby w pułapce czy też przy końcu ślepej ulicy. Celem taternictwa była działalność odkrywcza. A cel ten zdawał się być osiągnięty bez reszty.

Przykład alpinizmu wschodnio –alpejskiego szybko jednak wyprowadził taternictwo z jego pozornej doliny bez wyjścia. W Alpach a od paru lat i w Tatrach rozpoczął się w całej pełni trzeci okres eksploracji wysokich gór przez człowieka, ich zdobywanie fragmentaryczne, które skrupulatny Niemiec  określa wybornem słowem: Detailrschliessung.

Nie niezdobyty wierzchołek stał się celem taternika, ani dziewicza grań czy ściana. Na wierzchołkach tatrzańskich od lat oczekują już turystów puszki z biletami, a niemal każdą grań czy ścianę znaczą haki i kopczyki zdobywców. Nowym celem stały się więc niepoznane jeszcze szczegóły, fragmenty urwisk skoro ich całość została już poznana. Nadszedł więc okres zdobywania lewej czy prawej połaci ściany, okres ścisłego przechodzenia grani ( cały czas na jej ostrzu, bez żadnych obchodzeń ), okres przechodzenia środka urwisk, linji spadku szczytu, linji głównego wypiętrzenia, ba, nawet horyzontalizmu czyli przechodzenia  wpoprzek urwisk po pewnych wybitnych formacjach o kierunku w zasadzie poziomym. Jesteśmy dopiero u początku tego okresu i dlatego wszelkie biadania o rzekomem upadaniu taternictwa i traceniu przezeń rozumnego celu, trzeba jeszcze na wiele lat odrzucić precz. [ sic! Oj trzeba, trzeba : ) ].  „Zdobywanie fragmentaryczne” Tatr jak pozwoliłem je sobie nazwać, jest przedewszystkiem najwyższem podniesieniem sportowych możliwości taternictwa. Jeśli bowiem samo zdobycie zachodniej ściany Łomnicy było „zatknięciem  sztandaru tatrzańskiego rekordu na nieosiągalnych dotychczas wyżynach”, to jakiemż dźwignięciem jego sportowych osiągnięć jest istnienie trzech dróg na tejże zachodniej ścianie Łomnicy czy północnej Małego Kieżmarskiego Szczytu! A, jak się rzekło, taternictwo polskie znajduje się tu dopiero u początku swej drogi i wiele jeszcze wody w potokach tatrzańskich upłynie nim będzie można dostrzec jej koniec. Ilość problemów tatrzańskich tego nowego typu wynosi jeszcze z górą tysiąc.

Ale co nastąpi, gdy i one się wyczerpią? Włosi w Dolomitach wyprzedzili taterników, mają już nawet „fragmentaryczne zdobywanie” w przeważającej mierze poza sobą. Przeprowadzają zatem uboiskowienie alpinizmu, rozbudowują system nagród * i t.p. Sądzę, że i w Polsce będzie się z czasem odznaczało taterników Wielką Nagrodą Sportową. Ale na razie szkoda się zajmować temi zagadnieniami.

Nie można przytem zapomnieć, że obok i u boku taternictwa letniego od lat stanęło też taternictwo zimowe, które, niegdyś zbywane i lekceważone a później stopniowo równane z taternictwem letnim, stało się dziś bodaj najważniejszą częścią taternictwa, a to jako najlepsza zaprawa przed podjęciem wyprawy egzotycznej. Taternictwo zimowe zrobiło w latach ostatnich olbrzymią drogę od pierwszych wejść zimowych na poszczególne szczyty aż do zdobycia takich ścian jak północna Jaworowego Szczytu. Ale czy to koniec drogi? Olbrzymia ilość problemów oczekuje jeszcze taterników zimowych. Żadna ściana o najwyższym stopniu trudności nie została jeszcze zimą zwiedzona.

Taternicy mają zatem przed sobą ważne zadania do spełnienia i nie słuszne są coroczne kasandryczne biadania. Rzeczywistość przeczy im wymownie. I co więcej! Przed taternictwem wyrosły nowe problemy i zadania – chociażby wydanie „monograficznego przewodnika po Tatrach”  praca na wielką skalę i na szereg lat – które na długi czas zaabsorbować muszą zdobywcze taternictwo polskie. Należy z dumą podnieść fakt, że kraj tak na ogół ubogi w góry i nizinny jak Polska, potrafił jednak podbić całkowicie swoje skaliste Tatry, a nawet wykształcić w nich zwartą grupę alpinistów, współzawodniczących z innemi narodami europejskimi w zdobywaniu nieznanych gór Egzotyku i wywabianiu białych plam z map świata. Bez szkoły tatrzańskiej ta działalność byłaby bezwzględnie niemożliwa i to znaczenie taternictwa jako szkoły ciała i ducha również pozostanie na zawsze.

                     J. A. SZCZEPAŃSKI

* Ostatnio trzech najwybitniejszych alpinistów włoskich otrzymało od Mussoliniego złoty medal olimpijski, który jest nadawany tylko zwycięzcom olimpijskim ( zdobywcom pierwszych miejsc ). Tak wysoko cenią Włosi  sport wysokogórski w ogólnej hierarchji  sportów!

 
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd