..
korkologia

11 | 10462
 
 
2009-01-14
Odsłon: 1069
 

TRAWKA DO TRAWKI cz. 2


TRAWKA DO TRAWKI cz. 2
no i były drgawki
Giewont i Zakopane przywitały nas piękną pogodą.Pod Dolinę Strążyską podjechaliśmy wieczorkiem i zaparkowaliśmy na poboczu drogi. Nasz plan był prosty: prześpimy się w samochodzie i raniutko ruszamy pod ścianę. Po skonsumowaniu dwóch tyskaczy-usypiaczy zanurzyliśmy się w swoich śpiworach.Gdy rano gotowaliśmy wodę minęły nas dwa  zespoły, wybierające się również na " Śpiącego".Podczas marszu pod ścianę zacząłem czuc się kiepsko - nie wiem czy to nagły przeskok z pracy w góry,czy przerywany sen ( okrzyki nocnych turystów w stanie wskazującym ), ale pod ścianą dyszałem niczym parowóz.Trzeba było podjąc decyzję. Parę łyków herbaty rozjaśniło umysł- zostawiamy szpej pod ścianą, porządnie sie wyśpimy na kwaterze i jutro na lekko min. bez nart :( wbijamy się w ścianę.Tymczasem zjazd na nartach przez las i dalej doliną stał się niezłą atrakcją, więc z poprawionymi humorami ruszyliśmy przez Zakopiec, " chłonąc " widoki pensjonatów i wciągając w nozdrza zapachy grilów pod taką znaną skocznią.  Wieczorem tuż przed nocnym restem, na śniegach skrajnie z lewej strony Długiego, widzimy dwa świetliki- czyżby wycof jednego z zespołów?
Wybór naszej drogi zapadł już poprzedniego dnia ( rezygnujemy z twojej Piotrku, bo startuje żlebem, a śnieg był naprawdę zjeb....) wbijamy się w kombinację " Hajdukiewicza i Arka". Na podejściu w lesie widzimy ślady wycofu drugiego zespołu- hmm czyżby warunki były tak ciulowe? O tym przekonujemy się już za parę godzin.Ściana jest oblepiona śniegiem o konsystencji cukru, trawki są suche, co powoduje trudności z asekuracją. Zapieprzamy cały czas z lotną, przystając raz na łyk napoju, a i tak na grani jesteśmy dopiero o 15 30.Oj była wyrypa, oj była. Dalej to już banał- zejście do Kondratowej herbata w schronisku tylko za 4 zł. i frrru do domku.
P.S. Tak ze cztery wyciągi do końca drogi, zgubiłem śrubę mocującą ostrze dziabki. Dziaba przestała niestety działac, co mogło spowodowac niezłe kłopoto-jaja!!! Naprawiłem ją tymczasowo, reklamowym karabinkiem czasopisma " GÓRY", co widac na załączonym obrazku ( karabinek ów służył mi jako breloczek do kluczy :) ).
VIVAT "GÓRY" - no dobra nie będę wazeliniarzem - VIVAT GÓRY!!!  
 
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 
Piotr Michalski 2009-01-16 23:02:22
Korek - tak naprawdę nie mieliście i nie macie szans przejść tej mojej drogi! I to nie dlatego, że było zagrożenie lawinowe, a ona zaczyna się w Żlebie Kirkora. Nawet nie to, że bylibyście za wolni, bo musielibyście, w odróżnieniu ode mnie, asekurować się! Ale po prostu - to wspaniała linia o ekstremalnych trudnościach! Z którymi nie mielibyście (i dziś nie macie) szans sobie poradzić! Ba, nie pomogłoby Wam nawet to, że masz takie piękne, sprężyste pośladki! I w ogóle to, że jesteś taki gładki i ładny (zwłaszcza od tyłu. Trudno, pogódź się z tym! Wiem, że trudno. Ale postaram się jakoś Ci to wynagrodzić! Np. jak będziemy gdzieś razem podchodzić, latem. Gdy w dyskretnym miejscu, Ty będziesz szedł pierwszy - sprawię jakoś, żeby coś Ci spadło na ziemię. Wedy Ty pochylisz się przede mną, żeby to podnieść i wypniesz się w przeciwnym kierunku, żeby to podnieść. Wtedy ja pomogę!!! Wezmę nawet taki krem, zapobiegający obtarciom i nawilżający, zapobiegający obtarciom! Żeby Cię ani troszkę nic nie bolało - mój Ty dzielny alpinisto!!!!!!!


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd